Podczas jednej z rodzinnych wizyt uraczono mnie marynowanym łososiem. Dowiedziałam się także, że przepis pochodzi od znajomego Chorwata mieszkającego w Szwecji :). Okazuje się, że nie jest to "tajemny przepis" Jozo, a jedno z podstawowych Szwedzkich dań ;). Kolejny przykład na to jak mało wiem o gotowaniu, ale wszystko przede mną!
Przygotowanie pogrzebanego łososia jest dziecinnie proste. A smakuje on i wygląda bardzo podobnie do łososia wędzonego na zimno. Potrzebne są (na pół kilo ryby):
- dwa mniej więcej takie same płaty łososia (filet ze skórą)
- 2,5 łyżki soli (najlepiej gruboziarnistej)
- 2,5 łyżki cukry trzcinowego
- 3 ziarenka jałowca
- 1 łyżka pieprzu
- pęczek koperku
Rybę myjemy i układamy w naczyniu skórą do dołu na pierzynce z koperku. Następnie przygotowujemy marynatę mieszając składniki w moździerzu po uprzednim roztarciu owoców jałowca. Marynatą nacieramy filet i okładamy pozostałą częścią kopru i przykrywamy drugim płatem. Całość wkładamy do lodówki na 2 dni do lodówki i obciążamy czymś ciężkim (słoik, puszka).
Przed podaniem kroimy na cieniutkie paski (jak carpaccio). Ja podałam go z mieszanką sałat z dressingiem pomidorowo-czosnkowym oraz grzankami pepperoni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz